Rekolekcje dla mężczyzn odbyły się na Jamnej w dniach 25-27 października
poprowadził je o. Grzegorz Kluz OP:
Zakończyłem właśnie rekolekcje dla mężczyzn. Temat rekolekcji „Ojcostwo” był dla mnie pewnym wyzwaniem. Zasadniczo nie posiadam żadnych kompetencji, by takim tematem się zajmować – nie jestem ani pedagogiem, ani psychologiem – mam jedynie doświadczenie ojcostwa z własnej rodziny, no i czasami… mówią do mnie „Ojcze”. Skorzystałem trochę z doświadczenia spotkań z rodzicami dzieci małych, dzieci większych (przygotowujących się do sakramentu bierzmowania), takich „za minutę dorosłych” i takich, które już sobie z domu poszły (nie zawsze w zgodzie z tym, czego spodziewali się po nich rodzice).
Pierwszym pytaniem, które z mężczyznami uczestniczącymi w rekolekcjach sobie postawiliśmy, było: „Józefie, gdzie byłeś?”. Józef, który nie tylko był nazywany „ojcem Jezusa”, ale według prawa był nim w istocie – w pewnym momencie dorosłego życia swojego Syna jest nieobecny, znika. Ewangelie, które wspominają o śmierci przyjaciela Jezusa – Łazarza, nic nam nie mówią o śmierci (ani czasie, ani miejscu) Józefa, której zapewne Jezus towarzyszył. Biblia, która podaje nam miejsce pochówku Patriarchów Starego Testamentu, nie wspomina w ogóle o miejscu pochówku tak ważnej postaci w życiu Jezusa. Ta nieobecność ma swoje znaczenie!…
Następnym etapem było nazwanie różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną, odkrycie i nazwanie słabości obu płci oraz zauważenie predyspozycji i uzdolnień mężczyzny do bycia ojcem (oraz kobiety do bycia matką). Bardzo mocno opieraliśmy się na Piśmie Świętym – bez zbytecznego psychologizowania… Męskość, w zasadzie sprawdza się w „ojcowaniu” – powołaniem każdego mężczyzny jest „ojcowanie”, nawet jeśli nie ma ono wymiaru biologicznego.
Do ojca należy więc bezwzględna i bezinteresowna opieka nad dziećmi, ale i żoną (matką dzieci) oraz odpowiedzialność za skutki wszystkich działań dzieci i żony – bierze na klatę błędy nie tylko dzieci (co wydaje się naturalne) ale również swojej małżonki…
Do ojca należy również zachęcanie dziecka do samodzielności – chroni do czasu… Jest tym, który „odrywa dziecko od matki”.
Kolejny etap, to pytanie o odpowiedzialność za klęski wychowawcze. Analizowaliśmy przypowieść o „Synu marnotrawnym” z 15. rozdziału ewangelii św. Łukasza. Ojciec, który nie ma, i nie może mieć, nic sobie do zarzucenia ponosi podwójną klęskę wychowawczą – w przypadku starszego syna prawdopodobnie większą („tyle lat ci służę”). On się jednak nie obwinia – zapewne robił wszystko, co mógł, by ich dobrze wychować – ale dorośli synowie wybierają po swojemu, i mają do tego prawo. Ojciec domyślając się zapewne konsekwencji jakie dotkną młodszego syna, nie zrobił nic, by go zatrzymać… Ojciec ten, ma jednak pamięć o tym, że synowie wyszli z „jego łona” i jest wierny swojemu „ojcostwu” – stąd takie a nie inne jego zachowanie…
Na zakończenie naszych „wędrówek” rozmawialiśmy o „ojcostwie” w słuchaniu Słowa – tu przewodniczką naszą była prawdziwa „uczennica Słowa”, którą w swej ewangelii opisuje św. Łukasz. Tak doszliśmy do modlitwy, która powinna być bardziej słuchaniem niż mówieniem, by pozwolić Bogu mówić…
Uczestnicy rekolekcji wywieźli z Jamnej więcej pytań niż odpowiedzi – ale o to chyba chodziło…
z blogu o. Grzegorza: https://canisdomini.wordpress.com/2019/10/27/rekolekcje-na-jamnej/