Pasterka Jamna 2020 r.
“…owinęła Go w pieluszki
i położyła w żłobie” (Łk 2,7).
Jakie warunki
muszą być spełnione,
żeby narodził się człowiek –
żeby dziecko mogło przyjść
na świat?
Tyle w naszym życiu,
w naszym myśleniu o naszym
małym ludzkim szczęściu
zdroworozsądkowych kalkulacji,
planów pełnych zabezpieczeń,
zminimalizowanego ryzyka,
tyle oczekiwań z pominięciem
planów i oczekiwań Boga…
Nasz świat,
tak zdroworozsądkowy,
tak racjonalny,
by przekonać ojców i matki
do zbrodni,
wyposażyć w argumenty,
niezbite dowody, że tak lepiej
będzie dla wszystkich,
że lepiej będzie dla tego dziecka
jak się nie narodzi…
Boże dziękuję Ci,
za Twoje nieracjonalne Narodzenie –
ono raz na zawsze obala argumentację,
którą posługuje się
nasz superracjonalny świat…
Może zabraknąć miejsca w gospodzie,
może być cudza stajnia,
żłóbek ubożuchny – to nie jest ważne.
Nic nie jest ważne –
ważne jest, że rodzi się człowiek…
Szczęściem jest dziecko…
Coćbyś je poświęcił dla rzeczy
choćby najwspanialszych,
największych –
czym są wobec tego szczęścia?
– Żadna z tych rzeczy
nie ma w sobie życia wiecznego,
ani szczęścia uśmiechu dziecka…
3 Niedziela Adwentu
“Kim jesteś? (…)
Za kogo się uważasz?” (Jn 1,22).
Kiedyś miałem sen –
śniło mi się,
że za chwilę
mam się dowiedzieć,
kim jestem –
brakowało jednej sekundy,
ale obudziłem się…
– Nie wiedziałem
i dalej nie wiem…
Jednak Ewangelia
daje nam nadzieję,
że po śmierci dowiemy się,
kim jesteśmy,
wtedy kiedy znajdziemy się
w Bogu –
Bogu, który jest Miłością…
– Jeżeli prawdą jest,
że miłość
jest kluczem do nieba,
to powiedz mi jaka?,
jaka jest twoja miłość?,
a powiem ci, kim jesteś…
2 Niedziela Adwentu
Jan Chrzciciel głosił
lepsze jutro,
i dzisiaj głosi lepsze jutro…
Nie lepsze dlatego,
że pandemia ustanie
i wskaźniki ekonomiczne nagle
skoczą w górę,
a na giełdach światowych
nastanie hossa,
ale lepsze, bo ludzie
mogą być dla siebie lepsi,
a przez to świat może być
bardziej ludzki,
dzięki maleńkiej miłości –
dzięki Chrystusowi,
jeśli Go przyjmiemy,
jeśli z nami zamieszka, jeśli
zamieszka w naszych sercach…
Chcesz, by jutro było lepsze –
chcesz kochać i być kochany,
więc pozwól kochać się Bogu
nim będzie za późno…
1 Niedziela Adwentu
Znowu Adwent,
jak co roku…
Czekamy
na święta Bożego Narodzenia –
tęsknimy,
żeby było normalnie,
jak dawniej…
Ale odkąd dopadła nas zaraza,
światowa pandemia,
nic już nie będzie takie,
jak dawniej…
Okazuje się, że tradycja,
obrzędowowość –
te wszystkie piękne rzeczy
mogą nam zostać zabrane,
obrócić się w popiół…
Czy znajdziemy
na dnie popiołu
gwiaździsty diament –
to wielkie pragnienie
by chwycić się Boga
czuwaniem,
by nie przeszedł obok
i nas nie minął?
W świecie i czasie,
w którym człowiek człowieka
tak bardzo się boi,
czy odkryjemy inny
Adwentowy – święty czas?
– Czas dany i zadany nam
po to,
by bez lęku i trwogi
na miłość,
czyli na Jezusa się otworzyć –
tu i teraz
w drugim człowieku…
Pan Jezus, na którego czekamy,
wciąż jest z nami
na wszystkich drogach,
którymi idziemy
do drugiego człowieka –
z sercem, miłością, modlitwą –
ze wzruszającym współczuciem,
z miłosierdziem…
34 Niedziela Jezusa Chtystusa,
Króla Wszechświata
Dni ciemne i mroczne,
to ten czas –
czas w którym żyjemy,
zagubieni
jak owce nie mające pasterza,
rozproszeni
do miejsc, gdzie mówi się nam,
że jesteśmy wolni, a gdzie
znieprawia się nas i niewoli…
Dni ciemne i mroczne,
to smutny czas,
gdy człowiek zniewolony myśli,
że jest wolny –
tylko, że wolny od czego?
Wolny od myślenia,
wolny od odpowiedzialności,
od jakichkolwiek zobowiązań,
przyrzeczeń,
wolny od moralności, od zasad,
wolny od przyzwoitości…
Tylko, że prawdziwa wolność
nie jest swawolą, nie jest ulgą,
jest trudem – wielkim trudem
na miarę wielkości człowieka…
Z drobiazgów życiowych,
wykonanych wielkim sercem,
czynionych z miłością, powstaje
wielkość człowieka…
Panie Jezu, prawdziwy wzorze
naszej wielkości i naszej wolności –
Tyś naszym Królem i jednocześnie
Dobrym Pasterzem – uwolnij nas,
owce swoje od wszystkich naszych
zniewoleń…
Zagubione odszukaj,
zabłąkane sprowadź z powrotem,
skaleczone opatrz,
chore umocnij,
a tłuste i mocne ochraniaj…
Paś nas, karm sprawiedliwie
swoim słowem i ciałem do czasu,
kiedy nas osądzisz…
Będzie to sąd,
jak słyszymy w dzisiejszej Ewangelii,
nieubłagany dla tego,
który nie czynił miłosierdzia…
Jednym słowem –
błogosławieni miłosierni,
albowiem oni miłosierdzia dostąpią…
Są takie serca i dłonie,
co wesprą w potrzebie, pomogą…
Jest taka dobroć, co serce ogrzeje,
przyniesie radość i nowe nadzieje…
– Niech to będzie twoja dobroć,
twoje serce królewskie i twoje dłonie…
33 Niedziela Zwykła
“Ten, który otrzymał jeden talent
wykopał dół
i ukrył pieniądze swego pana”
(Mt 25,18).
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno,
gdy miłości brak…
W życiu liczy się tylko milość,
to żeby żyć dla miłości –
trwonić swe życie przez wzgląd
na miłość…
Ten,
kto zakopał talent serca i boi się
kochać – niczego nie będzie miał.
Nie będzie miał nawet tego,
co wydaje mu się, że może mieć…
Zakopany talent serca, to całkowita
porażka człowieka,
który nie zaryzykował swego życia,
bo się bał żyć dla miłości…
Jest w tej historii o zakopanym
talencie głęboki smutek, z powodu
tych, którzy nie kochając marnują
siebie…
32 Niedziela Zwykła
“Zaprawdę powiadam wam,
nie znam was” (Mt 25,12).
To smutna refleksja:
Ilu w mojej Ojczyźnie uważa się
za chrześcijan,
a Jezus nie rozpoznaje w nich
swoich uczniów…
Zaprawdę powiadam wam,
nie znam was –
straszne słowa skierowane,
zauważmy, nie do niewierzących,
tych którzy nie uznają Boga, ani
Jego praw i przykazań…
– To słowa skierowane
do wierzących, tyle że głupich –
głupich w znaczeniu biblijnym,
którym, jak słyszeliśmy
w ewangelicznej przypowieści
o dziesięciu pannach – zabrakło
oliwy czyli wyobraźni…
Wyobraźnia i miłość znaczy to samo,
bo kochać, to mieć wyobraźnię…
– Powiedz mi jaka,
jaka jest twoja miłość, a powiem ci,
kim jesteś!
Żyjemy w czasach poniżonych
i podeptanych ewangelicznych
wartości, a przez to poruszamy się
w oparach jakiegoś absurdu,
w pomieszaniu dobrego i złego,
gdzie zło stało się bezczelne –
nawet nie udaje już dobra, jak kiedyś,
lecz jawi się coraz częściej w czystej
postaci…
Pogubiły się nam też słowa,
które jeszcze wczoraj coś znaczyły,
a dzisiaj już nic ne znaczą,
albo znaczą zupełnie coś innego –
tyle, tyle słów straconych,
słów pogubionych…
może nie jest jeszcze za późno
żeby je odnaleźć
oodzyskać na nowo…
może nie jest jeszcze za późno
żeby pokochać wszystko, co ważne
– wszystko co nieważne odrzucić…
może nie jest jeszcze za późno
żeby zapragnąć tak mocno nieba –
że się otworzy…
że dotniemy pełni Miłości
i zrozumiemy wreszcie czym naprawdę
jest miłość…
Ale pośpieszmy się –
śpieszmy na miłość otworzyć…!!!
Uroczystość Wszystkich Świętych
Jest smutek wszędzie tam, gdzie
przylgnął brud do naszych miast
i do ludzi – zwłaszcza
do młodych dziewczęcych twarzy…
Smutek malowany brudem –
prawdziwą barwą beznadziejności…
W świecie bez nadziei, w którym
świat świata tak bardzo się boi,
i życia,
dzisiaj bardziej niż śmierci,
trzeba nam natychmiast chwycić się
Boga ufną modlitwą i czuwaniem –
od zaraz, od teraz bez lęku i bez
trwogi na Chrystusa się otworzyć,
by przywrócić radość piękna
tego świata,
radość piękna ludzkich twarzy –
piękna, którego kształtem jest
MŁOŚĆ…
Zalękniony, brudny świat – świat
bez nadziei i bez miłości
wciąż czeka na objawienie się
synów Bożych, czyli autentycznych
świętych, nie udawanych, świętych
“na niby”, ale
na takich “bez wahania”, świętych
od zaraz…
30 Niedziela Zwykła
Nie będziesz krzywdził…,
Będziesz miłował… –
Takie to proste,
w przekazie słownym,
i oczywiste dla nas – wierzących
A w życiu?
No cóż – tam, gdzie nie ma Boga
w sercach ludzkich,
nie tylko sprawiedliwość,
ale i przyzwoitość odejść musi…
Bo jeśli nie ma Boga – powie
Dostojewski – wszystko wolno…
Nie dziwmy się zatem tym,
którzy z premedytacją, niektórzy
z upodobaniem zło czynią,
profanują rzeczy święte,
bezczeszczą nasze świątynie –
poranieni,
są ofiarami “zranionej bestii”
Dziwmy się raczej tchórzostwu
ludzi wierzących,
bo ono sprawia , że zło w przestrzeni
publicznej, w życiu społecznym
staje się coraz bardziej bezczelne
i zuchwałe…
29 Niedziela Zwykła
“Oddajcie Cezarowi to, co należy
do Cezara, a Bogu to, co należy
do Boga” (Mt 22,21).
Politykowanie
nie ma nic wspólnego z Ewangelią.
Kościół stale jest kuszony –
za wszelką cenę próbuje się
go wciągnąć w politykę,
żeby się opowiedział za władzą,
bądź przeciwko…
Ten, kto żyje Ewangelią,
wcale nie musi się opowiadać,
nie potrzebuje pytać – sam wie,
co się należy Bogu, a co cezarowi –
przemijającemu władcy…
Bóg i cezar – wszystki i nic,
Stwórca i proch…
Bogu należy się wszystko…
Ten, kto wie kim jest Bóg, żyje
według Jego Ewangelii, i wie, że
to co należy się Bogu cezarowi się
nie należy…
———————————-
14 Niedziela Zwykła
“…słodkie jest moje jarzmo,
a moje brzemię lekkie” (Mt 11,30).
Jeśli jarzmo, to gorycz
Jeśli brzemię, to ciężar –
Tylko w miłości jest inaczej…
Z nią, aż do szczęścia
Do zadziwienia
Ze słodyczą jarzma
Z lekkością brzemienia –
Idziemy przez życie, pomimo…
Tajemnica miłości
Zakryta jest dla wszystkich,
którzy nie przychodzą
Do Jezusa,
Który jest jej źródłem –
Wodą Życia…
Ich serca harde i pyszne;
Nie znajdą ukojenia ich dusze…
Albowiem, kto kochać nie umie
Przegra ze swoim jarzmem
Wcale nie słodkim,
Pod naporem brzemienia,
Które okaże się za ciężkie,
By je samemu unieść…
13 Niedziela Zwykła
“Kto kocha ojca lub matkę
bardziej niż Mnie,
nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37).
Boga trzeba kochać
bardziej, więcej –
więcej niż siebie
i więcej niż bliskich…
Świat nigdy tej zasady
nie przyjmie!
To jest zasada życia
Ewangelicznych
prostaczków – tych
maluczkich o których
mówi Pismo Święte, którzy
gdy staną przed wyborem
między bliskimi a Jezusem,
wybiorą Jezusa,
Jezusa się nie zaprą,
nie zdradzą…
Nie zdradzą świata wartości,
które On reprezentuje.
Jakże smutny jest świat
zdradzonych, podeptanych
Ewangelicznych wartości,
zdradzonych, podeptanych
przez ludzi wierzących…
Kościół bez świadków
Ewangelii
jest kościołem papierowych
chrześcijan –
chrześcijan z metryki…
12 Niedziela Zwykła
Jezu, Ty mówisz: “Nie bójcie się tych,
którzy zabijają ciało…” (Mt 10,28).
Ten, kto zabija jest mordercą…
Nie bójcie się morderców ciała.
Bójcie się raczej morderców dusz –
Tych morderców jest, coraz więcej…
Gdy zamordują swoją duszę
stają się groźnymi przestępcami,
którzy rodzą innych przestępców –
morderców dusz,
przez to, że na tysiąc sposobów
i więcej namawiają, skłaniają innych
do zła, do grzechów.
Wciągają w przysłowiowe bagno,
w którym sami tkwią aż po same uszy…
Morderca ciała nie rodzi kolejnego
mordercy. Morderca duszy przeciwnie.
Jest jak wirus – rodzi, zaraża kolejnych,
i coraz więcej… Przez to jest niezwykle
groźny, a najgroźniejszy ze wszystkich
jest morderca dusz dziecięcych…
Panie Jezu, nie pozwól, abyśmy mieli
kiedykolwiek się stać mordercami dusz.
Nie pozwól, abyśmy ze śmierci,
do której prowadzi grzech, uczynili sobie
przyjaciółkę zapierając się w ten sposób
Ciebie przed ludźmi…
– Panie Jezu, nie pozwól by tak się stało,
nigdy nie pozwól…
11 Niedziela Zwykła
“Żniwo wprawdzie wielkie,
ale robotników mało” (Mt 9,36).
Czy nie jest tak, że świat w gruncie
rzeczy Boży,
przez większość ludzi postrzegany
jest przez pryzmat rzeczy złych,
podłych, nikczemnych –
rzeczy strasznych jakie się naokoło
nas dzieją…
Zupełnie tak,
jakby diabeł przemalował ten świat
na swoją modłę,
swoją diabelską farbą, czyli brudem,
prawdziwą barwą beznadziejności…
Żniwo ludzi, tak widzących świat,
mających nieprawdziwy obraz świata
– to żniwo
jest naprawdę wielkie, przeogromne…
Gdzie są? – Gdzie są ci żniwiarze –
ludzie wierzący, którzy święcie wierzą,
że w widzialnym świecie
jest niewidzialny Bóg,
niewidzialni święci,
niewidzialni aniołowie,
że jest niewidzialne wielkie dobro
naokoło nas,
ogromne dzieło odkupienia, którego
nie zawsze widzimy,
którego nie potrafimy dostrzegać…
Nie tylko wierzą, ale sami w tym dziele
odkupienia –
w tym wielkim dobru i poświęceniu
uczestniczą…
Gdzie są, ci wszyscy wierzący
co mają być solą ziemi i światłem dla
świata? – Jest ich tak mało…
Czy nie jest nam wstyd?
Skoro uważamy się za chrześcijan,
prośmy Pana żniwa,
żeby to nas posłał, wtedy i robotników
będzie węcej…
“Bo stworzenie z upragnieniem
oczekuje objawienia się synów Bożych
– Bożych żniwiarzy i pasterzy,
w nadziei, że również i ono zostanie
wyzwolone z niewoli zepsucia,
by uczestniczyć w wolności i chwale
dzieci Bożnych” (Rz 8,20-21).
Trójcy Przenajświętszej
“Tak Bóg umiłował świat…” –
stworzył go z miłości i zbawił
z miłości, i ciągle zbawia,
bo “nie może się zaprzeć samego
siebie” i nie kochać Ten, który
JEST MIŁOŚCIĄ…
Skoro tak, to
dlaczego na tym świecie tak wiele
jest nienawiści?!
Nienawiść jest formą zwyrodniałej
miłości, tak
jak rak jest formą zwyrodniałego
życia…
Miłość może zmienić się w nienawiść
– tej tajemnicy nigdy nie pojmiemy –
zwyrodniała miłość może obrócić się
przeciwko prawdziwej miłości…
Taka jest wolność, święta i przeklęta –
Bóg musi kochać, człowiek nie musi
– człowiek może nienawidzić…
To straszne – można nie kochać wcale!
Bóg w Trójcy Świętej Jedyny objawia
nam swoje wewnętrzne życie,
by nam podpowiedzieć czym naprawdę
jest miłość –
czym jest miłość prawdziwa.
Bóg ma swoje wenętrzne życie i Jego
istotą najgłębszą jest miłość,
bo Ojciec kocha Syna – wszystko daje
Synowi i wszystko od Niego przyjmuje.
Syn kocha Ojca – wszystko przyjmuje
od Ojca i wszystko Mu daje…
Łączy ich Duch wzajemnej miłości –
Duch Święty –
Tej tajemnicy również
nigdy nie zrozumiemy, ale zachęceni
przez nią mamy kochać, nie rozumieć…