31.12.2006 r. – Święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa Nuklearny czas Czas nuklearnych ludzi – Czas rozpadu… Rozpad atomu Rozpad ludzkich więzi i relacji Rozpad rodziny Rozpad moralności Rozpad zasad, ślubowań i przyrzeczeń – Ślubuję ci miłość wierność… Gdy nie ma wierności, I miłość odejść musi… To wszystko na powierzchni – rosnące zobojętnienie i stopniowy rozpad samego człowieka Ą w głębi… czas święty; w […]

31.12.2006 r. – Święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa

Nuklearny czas
Czas nuklearnych ludzi –
Czas rozpadu…
Rozpad atomu
Rozpad ludzkich więzi i relacji
Rozpad rodziny
Rozpad moralności
Rozpad zasad, ślubowań i przyrzeczeń

– Ślubuję ci miłość
wierność…
Gdy nie ma wierności,
I miłość
odejść musi…

To wszystko na powierzchni –
rosnące zobojętnienie
i stopniowy rozpad samego człowieka

Ą w głębi… czas święty;
w głębi rozpaczliwe przyciąganie –
Przyciąganie Miłości,
by człowieka zcalić; ocalić;
przywrócić samemu sobie;
uczynić zdolnym do kochania…
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu…

– to co w głębi serca
a nie na powierzchni…

Tą drobiną chrześcijańskiego optymizmu
pragnę się z wami podzielić, jak opłatkiem
w tym ostatnim dniu starego roku….
Amen.

24.12.2006 r. – 4 Niedziela Adwentu

Chrystus mówi:
Oto przychodzę! Chcę wypełniać Twoją wolę, Boże.
(…) Mocą tej woli zostaliśmy uświęceni
przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze
(Hbr 10,9-10)

dzisiaj wigilia
święta tuż za progiem
jeszcze tylko
barszcz czerwony z uszkami
kapusta z grzybami
no i tradycyjnie karp…
żeby tylko
w przedświątecznym pośpiechu
nie zapomnieć o…
Dziecku
co leży na sianie i …
beczy

– niewinny Baranek ofiarny
za grzechy całego świata…

17.12.2006 r. – 3 Niedziela Adwentu

Gdy Jan nauczał, pytali go grzesznicy:
Cóż mamy czynić ?
(por. Łk 3,10)

Dziwne, to bardzo dziwne…
Od pierwszej do ostatniej strony,
od początku do końca,
słowo Boga
będące zwiastunem dobrej nowiny
w osobie Jana Chrzciciela,
aż po jej ostateczny kształt-wyraz
w osobie Jezusa Chrystusa
– to Słowo
nigdzie nie potępia żadnego grzesznika,
choćby był największy;
ale który wie, że jest grzesznikiem –
dlatego pyta: Cóż mam czynić?
Co mam zrobić ze swoim życiem?
I jeżeli grzesznik tak pyta,
słowo Boga
staje się dla niego drogowskazem,
a nawet więcej –
Słowo Boga-Chrystus
staje się dla grzesznika drogą-prawdą-życiem.

Zdumiewające….
To samo słowo Boga,
zarówno w Zwiastunie jak w samym Chrystusie
gwałtownie uderza, smaga jak biczem
namaszczonych przez samych siebie świętoszków,
religijnych hipokrytów,
którym się wydaje, że nie potrzebują nawrócenia.

Za tydzień Boże Narodzenie –
wielka tajemnica i dobra nowina
dla grzesznika, który się nawraca;
a w niebie wielka radość…
Niestety dla wielu, dla bardzo wielu
ani nie tajemnica ani nie nowina;
a z tego powodu wielki smutek w niebie…

10.12.2006 r. – 2 Niedziela Adwentu

Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie ścieżki dla Niego
; każda dolina niech będzie wypełniona,
każda góra i pagórek zrównane,
drogi kręte niech staną się prostymi,
a wyboiste drogami gładkimi.
I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże
(Łk 3,5 por. Iz 30,3-5)

Egoizm-morderca
przyczajony w naszym ciele
ciągle nas nęka
chcąc zabić w nas
miłość –
Tak by zamiast głosu “innego”
jedynie pustka rozlegała się w nas
od krańca po kraniec…

Dlatego ludziom, którzy mają pustynię
w duszy i w sercu,
tak trudno znaleźć Boga.
Nie mają Bogu nic do powierzenia
oprócz… własnego egoizmu.
A to za mało –
Za mało, żeby coś dla kogoś zrobić;
przygotować, wyprostować, wypełnić,
zrównać i wygładzić –
Za mało na dobroć, za mało na miłość…

Może dlatego w świecie,
w którym żyjemy,
ludziom tak trudno ujrzeć
zbawienie Boże.

3.12.2006 r. – I Niedziela Adwentu

Uważajcie na siebie,
aby wasze serca nie były ociężałe
wskutek obżarstwa,
pijaństwa oraz
trosk codziennego życia,
aby ten dzień (przyjścia Chrystusa)
nagle was nie zaskoczył (Łk 21,34)

wiara nasza
– zmęczona,
nie ma w sobie wdzięku
pięknej dziewczyny,
by w oczach tych, którzy ją widzą
coś zaiskrzyło,
zmienił się sens otaczającego ją świata…

serce jak serce
– ociężałe,
nie ma w nim miejsca na miłość,
jest za wąskie
by pomieścić w sobie
wielkie pragnienie Boga…

Rozpoczyna się adwent –
czuwajmy więc i módlmy się
o wiarę-żywą i serce-nowe dla siebie;
czuwajmy i módlmy się w każdym czasie,
abyśmy mogli uniknąć tego wszystkiego,
co wiąże się ze śmiercią…

– Bo żyć, znaczy życie dzielić z Tobą,
Panie Jezu,
a nie być z Tobą, znaczy nie żyć…

26.11.2006 r. – Niedziela Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata

Jezus odpowiedział Piłatowi:
Moje królestwo nie jest z tego świata.
(…) Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd
(Jn 18,36)

Jego królestwo nie jest stąd,
nie jest z tego świata,
ale już tu, w tym świecie
bierze swój początek –
Tu i teraz…
Jeśli tylko uwierzysz i wyznasz,
że Jezus Chrystus jest Panem,
Królem twojego serca,
wkroczysz w Jego czas,
a tym samym wykroczysz
poza fatalizm swojego życia..

. Twoja przeszłość,
choćby nie wiem jak popaprana,
po ludzku nieudana,
wcale nie musi być przeklęta –
Objęta sakramentem spowiedzi,
wrzucona w przepaść
Bożego miłosierdzia
staje się łaską,
możliwością rozpoczęcia od nowa.
Tu i teraz,
gdy Chrystus mówi ci:
Zło dobrem zwyciężaj –
Z tej perspektywy mniej ważne jest,
jaki był grzech, a ważniejsze,
jakie jest owocowanie po grzechu.

Także twoja przyszłość,
cokolwiek by nie przyniosła,
jaka by nie była,
wcale nie musi cię przerażać,
nie musi cię trwożyć
jak jakieś złowieszcze fatum,
jak przekleństwo –
Przyszłość jest w rękach Boga;
jesteśmy w rękach Boga
kochającego nas Ojca.
Ostatecznie –
naszą przyszłością jest wieczność
w samym sercu Miłości…

Wieczność i Miłość to jedno –
Ona przychodzi tu, wkracza w nasze teraz
żeby je przemienić, natchnąć miłością…

To nasze teraz – ten czas nam dany i zadany,
czas który przeżywamy,
z którym możemy coś jeszcze zrobić –
ten czas, to nasze teraz najbliższe jest wieczności.

– Bo wieczność, to nieustanne teraz
w Chrystusie Jezusie, Panu i Królu naszym
Amen.

19.11.2006 r. – 33 Niedziela Zwykła

Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą (Mk 13,31)

Nie przeminie to pokolenie,
dopóki nie spełni się to wszystko.

– Prawda to? Czy kłamstwo?

Tyle pokoleń już przeszło,
przeminęło niby sen poranny.
Słońce wciąż świeci.
I księżyc,
co noc cieszy swym blaskiem.
I gwiazdy nie spadają z nieba.
Ani moce niebieskie nie są wstrząsnięte.

Chrystus nie przychodzi na obłokach
z wielką mocą i chwałą…

Ziemia dalej się kręci,
wciąż w tej samej udręce,
jak zawsze –
jak wczoraj, jak przedwczoraj,
jak przez całą przeszłość…

– I co z tym końcem świata???

Otóż, w każdym pokoleniu,
każdy człowiek
przeżywa swój autentyczny koniec świata –
Bo gdy umiera,
to wraz z nim umiera cały świat…
O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień
i godzina, nikt nie wie:
ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.

Dlatego póki co, módlmy się codziennie,
aby ten dzień nie zaskoczył nas jak złodziej,
aby nie zaskoczyła nas ta godzina:
Święta Mario Matko Boża,
módl się za nami grzesznymi
teraz i w godzinie śmierci naszej,
amen.

12.11.2006 r. – 32 niedziela Zwykła

Jezus, siedząc naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum
wrzucał do niej drobne pieniądze. Wielu bogatych wrzucało wiele.

Gdy przyszła pewna uboga wdowa, wrzuciła dwa pieniążki, czyli
jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i powiedział do nich:
Zapewniam was: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej od wszystkich,
którzy wrzucali do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co
im zbywało, a ona ze swego ubóstwa wrzuciła wszystko, co miała,
całe swoje utrzymanie ( Mk 12,41-44).

Ostatecznie w miłości
ryzykujemy wszystko,
bo dajemy wszystko –
czyli siebie…

Nawet jeśli ktoś nas wyceni
na dwa pieniążki, czyli jeden grosz
– to nieważne

Najważniejsze jest to,
że kochając
możemy być tak naprawdę sobą,
czyli dobrzy,
bo w relacji z kimś…

– Kochając,
tzn. podejmując ryzyko utraty siebie,
dla kogoś,
czyli utraty wszystkiego
stajemy się prawdziwie wolni…

5.11.2006 r. – 31 Niedziela Zwykła

Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz,
Pan jest jedyny.
Będziesz miłował… (Mk 12,29)

jak żyć, co czynić,
aby nasze życie było udane?

Odpowiedzią nie jest takie czy inne przykazanie
jako przepis na szczęście, przepis na życie…

Odpowiedzią jest samo życie i…
nasze serce
tak bardzo spragnione szczęścia,
a tym samym
tak bardzo spragnione miłości;
spragnione autentycznych,
nieudawanych
więzi międzyosobowych, relacji…

Trzeba tylko uwolnić się
od wszystkich swoich uprzedzeń,
przyzwyczajeń, gotowych formuł,
schematów i zabezpieczeń –
uwolnić się
od wszystkiego co uderza w serce,
i je rani…

Trzeba tylko pójść śladami
swojego zranionego serca,
śladami jego wielkich pragnień…

Przykazania to tylko drogowskazy –
są po to,
by na ścieżkach naszych wielkich ludzkich pragnień
można się było spotkać
z Kimś prawdziwym, naprawdę żywym…
By na ścieżkach naszych wielkich ludzkich pragnień
można się było spotkać z wielką Miłością –
spotkać z Chrystusem,
i powiedzieć Mu:
Dlatego że jesteś Sobą, ja mogę być mną.
Dlatego że jesteś moją Miłością,
ja mogę kochać Boga, bliźniego i siebie samego.

– Mogę
nie własną mocą,
ale mocą twojej Chryste miłości..

02.11.2006 r. – Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych

Ponieważ przez człowieka przyszła śmierć,
przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie
(1Kol 15,21)

Nieuchronność śmierci,
unicestwienia tego co było, co jest –
przemijanie…

Cmentarze, które nawiedzam –
ile mają wiosen
wobec pokoleń,
które odeszły, przeminęły
niby sen poranny-jesienny?!

Jedynie w Bogu nadzieja
ocalenia wszystkiego,
czego śmierć unicestwić nie może…

Przecież kochałem –
może nie tak jak Ty-Boże tego chciałeś,
jak ja chciałem…
Może nieudolnie-beznadziejnie,
ale jednak kochałem!!!

01.11.2006 r. – Wszystkich Świętych

Zobaczcie, jaką miłością
obdarzył nas Ojciec,
abyśmy zostali nazwani
dziećmi Bożymi! (…)
Umiłowani, jesteśmy dziećmi Bożymi,
a jeszcze się nie okazało, czym będziemy.
Wiemy, że gdy się to okaże,
będziemy do Niego podobni,
gdyż ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy, kto pokłada w Nim tę nadzieję,
staje się czysty-święty,
jak On jest czysty-święty (1Jn 3,1-3).

Dzisiejsza Uroczystość Wszystkich Świętych
nie jest dniem smutku i żałoby…
Dzisiaj w niebie wszyscy święci mają bal –
tańczą przed tronem Boga
ciesząc się Jego widokiem,
błogosławieństwem i chwałą,
i mądrością, i dziękczynieniem,
i czcią, i mocą, i potęgą
na wieki wieków. Amen!

Czas ucieka, wieczność czeka…
Wędrówka w stronę Boga Miłości nie jest łatwa.
Dlatego mając w niebie
tak licznych “mistrzów” tej wędrówki,
uczmy się od nich wytrwałości i odwagi…
Byśmy w tym naszym wędrowaniu w stronę Boga Miłości
nigdy się nie zniechęcili, ani nie znużyli, ani nie zwątpili,
że jedynie dla Niej – dla Miłości warto żyć!

29.10.2006 r. – 30 Niedziela Zwykła

I przywołali niewidomego, mówiąc mu:
Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię!
On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się
i szedł do Jezusa.
(Mk 10,49-51)

I przywołali niewidomego, mówiąc mu:
Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię!
On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się
i szedł do Jezusa. (Mk 10,49-51)

Dobra nowina dla nas wszystkich:
On woła nas,
każdego po imieniu…
Trzeba tylko zrzucić z siebie płaszcz
zniewoleń, swoich przywiązań do grzechu
i zerwać się ku wolności
– ku Chrystusowi…

22.10.2006 r. – 29 Niedziela Zwykła

Przystąpili do Jezusa synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i powiedzieli:
Nauczycielu, chcemy, żebyś uczynił dla nas to, o co Cię poprosimy.
On zapytał ich: Co takiego chcecie, abym wam uczynił?
Rzekli Mu: Spraw, abyśmy zasiedli w wojej Chwale:
jeden po Twojej prawej stronie, a drugi po lewej.
(…) Gdy to usłyszało dziesięciu, zaczęli oburzać się na Jakuba i Jana.

(Mk 10,35-38,41) Ze światem i z ludźmi
jest jak z autokarem
wypełnionym pasażerami
– jedzie on przez cudowne obszary
pełne malowniczych widoków,
tylko że okna ma zasłonięte
a wewnątrz wszyscy dyskutują,
rozprawiają, kto większy, kto najlepszy,
komu się należy pierwsze miejsce…

8.10.2006 r. – 27 Niedziela Zwykła

Tego co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela! (Mk 10,9)

niosąc w sercu człowieka
można pójść dalej
lepiej
pewniej
aż do szczęścia
zadziwienia
ruchem obrączki na palcu
przetoczyć się przez miłość
wierną
by osiągnąć wieczniść

Kiedy mężczyzna i kobieta
w obliczu Boga
ślubują sobie miłość,
wierność,
uczciwość małżeńską,
i że będą ze sobą na dobre i złe
aż śmierć ich nie rozdzieli,
to Kościół bierze to wydarzenie
bardzo poważnie,
nawet jeśli sami małżonkowie
tak tego nie traktują.
Ktoś w końcu musi na tym świecie
poważnie brać Boga.

– Bo nie może być na tym świecie tak,
że wszystko można powiedzieć
i wszystkiemu zaprzeczyć…

1.10.2006 r. – 26 Niedziela Zwykła

Oto woła zapłata robotników,
żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście,
a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów
(Jk 5,5)

jawna niesprawiedliwość
zwyczajna ludzka krzywda
wyzysk pracy –
celowe wtrącanie człowieka
w sytuację bezsilności
polegającej bądź na niewiedzy
bądź na przemocy

– to są wielkie społeczne
kamienie zgorszenia
czasu transformacji w mojej ojczyźnie
wrzucone w niebo wołają o pomstę…

17.09.2006 r. – 24 Niedziela Zwykła

Jeśli kto chce pójść za Mną
niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój
i niech Mnie naśladuje
(Mk 8,34)

W miłości wciąż to samo
radość i cierpienie
nawet sam Pan Bóg nie kochał inaczej –

Dlatego chrześcijaństwo bez krzyża,
jak i wiara bez uczynków
to sprzeczność sama w sobie

I po co tłumaczyć?!

Jednak za podszeptem diabła
niektórzy próbują tłumaczyć,
usprawiedliwiać to
co martwe jest samo w sobie –

Stąd wielu jest chrześcijan
w twarzach których
Pan Jezus
nie rozpoznaje swoich uczniów;
chrześcijan,
którzy zamiast naśladować
Jezusa Chrystusa –
udają,
kompromitując w ten sposób siebie
i swoją wiarę.

10.09.2006 r. – 23 Niedziela Zwykła

Przyprowadzili do Jezusa głuchoniemego
i prosili Go, żeby położył na niego rękę
(Mk 7,32)

Chrystus jest jakby muzyką,
która brzmi przez wieki,
porywa ludzi do tańca,
rozwiązuje więzy języka –
Oni tańcząc śpiewać będą:
Wszystkie moje źródła są
w Tobie-Boże

Ktoś, kto jest głuchy
na tę szczególną “muzykę”
ani nie zatańczy,
ani też nie zaśpiewa
na cześć Pana:
On radością mojej duszy jest

– Będzie jak głuchoniemy
z dzisiejszej Ewangelii…

Jezu, a gdzie są
wszystkie moje źródła?
Czy na pewno w Tobie ?

A może już wyschły –
może moją duszę
w pustynię zamieniłem,
w spieczoną ziemię,
w spragniony kraj???

Jeśli tak, to weź mnie
na bok, osobno,
dotknij moich uszu i języka,
i spraw to co mi powiesz:
Effatha – a ja się otworzę…

03.09.2006 r. – 22 Niedziela Zwykła

Ten lud czci mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode mnie
(Mk 7,6)

Wszelka rutyna
I wszelka maniera
Są śmiercią wiary
I śmiercią sumienia –

I cóż z tego, że trzymamy się tradycji,
Przyznajemy się do chrześcijaństwa,
Myślimy o Bogu,
Szukamy Boga,
Może nawet modlimy się do Boga,
Lecz sercem swym daleko jesteśmy od Niego…

Nie mogę powiedzieć o moim narodzie,
Że jest wielki – bo ani madry, ani rozumny…

Mądrzy jesteśmy,
Ale w popełnianiu nieprawości,
Lecz dobrze czynić nie umiemy…

Zło, które w nas się rodzi,
Które rodzi się w naszych sercach –
Ono coraz bardziej nas wypełnia:
Złe myśli,
Nierząd,
Kradzieże,
Zabójstwa,
Cudzołóstwa,
Chciwość,
Przewrotność,
Podstęp,
Wyuzdanie,
Zazdrość,
Obelgi,
Pycha,
Głupota –
Wszystko to zło,
Tak się w nas rozrasta,
Że dla Pana Boga nie ma już miejsca…

A gdzie nie ma Boga,
I wiara,
I sumienie
Umrzeć musi –
Grzebiąc naszą wielkość,
Nasze człowieczeństwo…

02.07.2006 r. – 13 Niedziela Zwykła

Bóg nie uczynił śmierci…
(Mdr 1,13)

Pytamy nieraz, gdzie
jest dobry Bóg,
skoro w świecie jest tyle cierpienia;
śmierć wszystko wokół pożera…

Pismo Święte mówi nam,
że na początku nie było śmierci.
Bóg nie uczynił śmierci
i nie cieszy się ze zguby żyjących.
Stworzył bowiem wszystko po to,
żeby było (…)
Dla nieśmiertelności bowiem
stworzył człowieka,
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła,
żeby zniszczyć dzieło stworzenia.

Odpowiedzią Pana Boga na śmierć,
to pożeranie się świata
była ofiara Chrystusa –
to co diabeł zepsuł,
zostało naprawione dzięki Chrystusowi.
Dzięki Chrystusowi zniszczenie śmierci
nie jest czymś ostatecznym –
jest bolącą stroną zjawiska rodzenia,
elementem rodzenia innego świata, innego życia…

A zatem, nasze życie w czasie, tu na ziemi
w świecie cierpienia
nie jest rzeczywistością “ostateczną”,
ale “przedostateczną”;
jest więc rzeczywistością świętą,
która została nam powierzona,
abyśmy jej strzegli
z poczuciem odpowiedzialności
i doskonalili ją poprzez miłość…
– Dzięki niej świat cierpienia
przeradza się w swoistą Ewangelię cierpienia…

To nic że w bólach –
dobra nowina jest w tym,
że rodzimy się do nowego życia…

25.06.2006 r. – 12 Niedziela Zwykła

… Jezus rzekł do swoich uczniów:
“Przeprawmy się na drugą stronę”
(Mk 4,35)

Całe nasze życie tu na ziemi,
to taka przeprawa
pośród obcego,
często wrogiego nam żywiołu,
przeprawa na drugą stronę,
na drugi brzeg –
gdzie wieczność czeka…

Ta myśl zupełnie obca nam w młodości,
z biegiem lat coraz bardziej otwiera nas
na Tajemnicę,
bez której życie nasze
nie miałoby ani sensu ani też korzenia…

Panie dziękuję ci za to, że
JESTEŚ;
I za to, że dajesz mi czas,
abyśm mogli się nawrócić –
żyć dla Ciebie nie dla siebie,
ufać Tobie bardziej
aniżeli sobie…
Dziękuję za życie, za wiarę,
za nadzieję
że nie czeka mnie pustka,
ale że Ty na nas czekasz.

Jedyny sens życia w tym, że
czeka na nas Miłość;
i że możemy się na niej oprzeć
już teraz,
żeby się nie bać…
patrzeć w wieczność…

18.06.2006 r. – 11 Niedziela Zwykła

Z królestwem Bożym dzieje się tak,

jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię

(Mk 4,26)

Człowiek, to taka ziemia,
to taka rola,
gdzie Bóg posiał miłość –
maleńki skrawek wieczności
wrzucił w tę ziemię…

I czeka…

Bóg, Niestrudzony Rolnik,
co mógł,
wszystko już zrobił –
może jedynie cierpliwie czekać…

I czeka
z tą swoją Boską Miłością
i Wiarą w człowieka…
– z Nadzieją na plon

Człowiek nie może żyć bez miłości.

Człowiek pozostaje dla siebie istotą
niezrozumiałą,
jego życie jest pozbawione
sensu,
jeśli nie objawi mu się Miłość,
jeśli nie spotka się z Milością,
jeśli jej nie dotknie i nie uczyni
w jakiś sposób swoją,
jeśli nie znajdzie w niej
żywego uczestnictwa – czyli
wzrastania…

11.06.2006 r. – Uroczystość Najświętszej Trójcy

Chwała Ojcu i Synowi,
i Duchowi Świętemu,
Bogu, który jest i który był,
i który przychodzi…

– Pytanie tylko, jak to zrobić
by chwała Trójjedynego Boga
wybrzmiewała naszym życiem ?

Jak swoim życiem potwierdzić,
że Bóg jest, zawsze był…
i że przychodzi ?

Nie ma innej drogi, jak droga miłości…

Kto swoim życiem zaprzecza miłości,
kompromituje tylko siebie i swą wiarę
w Boga,
KTÓRY JEST MIŁOŚCIĄ

04.06.2006 r. – Niedziela Zesłania Ducha Świętego

(…) w dniu zmartwychwstania, tam

gdzie przebywali uczniowie, drzwi

były zamknięte z obawy przed Żydami.

Przyszedł Jezus, stanął pośrodku,

i rzekł do nich: “Pokój wam!” (…)

Uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana
(Jn 20,19-21)

Zamknięte drzwi –
to wielka metafora
naszych lęków, naszych obaw…
– Strach, który się bierze
z poczucia
totalnego osamotnienia,
opuszczenia przez Boga…

Boże, mój Boże
czemuś mnie opuścił –
wołał z krzyża Ten,
który wziął na siebie
nasz ludzki strach,
i wszystkie nasze grzechy,
które są następstwem
wielkiego poczucia bezsensu
i pustki…

Boże, mój Boże
czemuś mnie opuścił –
wołał z krzyża Ten,
który jednak nie miał w sobie grzechu,
choć był do nas podobny we wszystkim…

– On nie uległ pokusie bezsensu,
On nie miał poczucia pustki –
miał w sobie miłość…

Zmartwychwstały,
i dzisiaj przychodzi do nas
mimo zamkniętych drzwi,
by tchnąć w nas Świętego Ducha,
abyśmy się już nie bali…
i mieli w sobie miłość…

To smutne, kiedy ludzie
nie chcą wziąść Ducha Świętego,
którzy mają pustkę w duszy…
Nie mają wtedy Bogu i ludziom
nic do powierzenia oprócz…
własnego egoizmu –
A to za mało, żeby ujrzeć Pana

28.05.2006 r. – Niedziela Wniebowstąpienia Pańskiego

Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (Mk 16,20)

Odszedł wstąpił do nieba
ukrył się
dlatego by świat było widać
gdyby się ukazał
to sam byłby tylko
kto by śmiał przy Nim
zauważyć
z życia naszego cokolwiek
i z całego świata…

miłość której nie widać
nie zasłania sobą

21.05.2006 r. – 6 Niedziela Wielkanocna

Wytrwajcie w miłości mojej!

Jeżeli będziecie zachowywać moje przykazania,

będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem

przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.

To wam powiedziałem, aby radość moja w was była

i aby radość wasza była pełna (Jn 9b-12).

Czy można kochać kogoś
i zdradzać go nieustannie?
– Kochać Boga
i żyć niemoralnie?

Krzyż jest świadectwem
miłości
która łączy wierność Bogu
z wiernością człowiekowi –

Ta miłość kosztuje…

Życie swoje oddać,
stracić dla kogoś
jest miarą miłości,
która jest największa –
z niej
bierze się radość pełna…

W świecie jest wiele smutku,
bo ludzie myślą
w naiwności swojej,
że miłość nic nie kosztuje;
idą na kompromis ze światem –
nie uznają grzechu
i usprawiedliwiają
zachowania niemoralne…

Jest smutek wszędzie tam
gdzie przylgnął brud
do miast
do domów
i ludzi

Smutek malowany brudem –
prawdziwą barwą beznadziejności

Nie ma nadziei,
czyli trwania w miłości
Chrystusa –
tam,
gdzie nie ma
NAWRÓCENIA

14.05.2006 r. – 5 Niedziela Wielkanocna

Bo jeśli nasze serce oskarża nas,
to przecież Bóg jest większy
od naszego serca i wie wszystko
(1Jn 3,20)

Kto trwa we Mnie, a Ja w nim,
ten przynosi owoc obfity, ponieważ
beze Mnie nic nie możecie uczynić
(Jn 15,5)

Dobra nowina
jaką usłyszałem dzisiaj
to ta, że
Pan Bóg kocha grzesznika,
który poza tym, że grzeszy,
ma w sobie coś dobrego

Pan Bóg kocha grzesznika
dlatego,
że właśnie jest grzesznikiem,
a grzesznik potrzebuje miłosierdzia
– Ono sprawia,
że chce się być lepszym człowiekiem

Jest milość
za nic
– Jezus Chrystus –
miłosierdzie Boże w pełni objawione –
Miłość
za nic,
która zniża się ku ziemi,
nad każdym się pochyla –

Bo jeśli nasze serce oskarża nas,
to przecież Bóg jest większy
od naszego serca…

Dramat nie jest w tym,
że grzeszymy –
w Kościele wszyscy są grzesznikami

Dramat jest w tym,
że gdy nasze serce oskarża nas,
często obrażamy się na Kościół
i odchodzimy od Chrystusa –

A poza Nim,
nie ma owocowania po grzechu

07.05.2006 r. – 4 Niedziela Wielkanocna

Zobaczcie, jak wielką miłością obdarzył nas Ojciec,
abyśmy zostali nazwani dziećmi Bożymi –
i nimi jesteśmy ! (1Jn 3,1-2)

Zobaczcie, jak wielką miłością
obdarzył nas Ojciec…

Onieśmiela ten ogrom miłości –
Jest jak Ocean,
niezgłębiona,
mieści w sobie wszystkich…

– Wierzących jak i niewierzących
wszystkich pragnie nas połączyć
pełnią wiecznego szczęścia…

A my, choć w miłości równi Bogu,
bo nosimy w sobie Jego ikonę –
obraz i podobieństwo Boże,
to w miłowaniu
jesteśmy jak dzieci nierozumne…

Łatwo innych wykluczamy,
innych przekreślamy,
stawiamy na nich krzyżyk –
zbyt łatwo…

30.04.2006 r. – 3 Niedziela Wielkanocna

Wy jesteście świadkami tego (Łk 24,48)

Wy jesteście świadkami tego –
mówi do nas dzisiaj Jezus…

To znaczy, że Twoje zmartwychwstanie
Jezu
wciąż czeka na świadków
zmartwychwstania…

– Świadków życia,
które jest nieustannym
przezwyciężaniem śmierci –
zwycięstwem nad pustką…

– Świadków miłości,
która gdzie przejdzie
przywraca życie –
życiu udziela życia…

Albowiem przyszedł, by życie dać

Twoje zmartwychwstanie
Jezu
wciąż czeka na ludzi,
którzy nie będą się bali
wraz z Tobą
na nowo tworzyć
cywilizację życia i miłości…

Będą ją budowali tylko ci,
dla których Jezus Chrystus
nie jest żadną doktryną,
lecz Kimś, kto żyje i kocha;
Kimś na kim można się oprzeć…

I kto nas prowadzi –
nie ku pustce,
lecz ku zmartwychwstaniu
i ku Zmartwychwstałemu,
który jest jakby muzyką,
która brzmi od wieków
i pociąga ludzi
do szczególnego tańca…

Chodziło by więc o to,
by tak wytańczyć
własne swe życie,
aby ludzie patrząc na nas,
chwalili Boga, który jest w niebie…

23.04.2006 r. – 2 Niedziela Wielkanocna czyli Bożego Miłosierdzia

Jezus rzekł do Tomasza: Unieś tutaj swój palec,
zobacz moje ręce, podnieś też swoją rękę i włóż
w mój bok.
I przestań być niedowiarkiem a bądź wierzącym (Jn 20,27)

Niewiara też ma swoich apostołów,
wyznawców
ba, nawet męczenników…

Bywa, że jest pokorna
lecz częściej,
pyszna i zuchwała –
zadziera nos do góry…

Niestrudzenie szuka argumentów
żeby nie wierzyć –
też niesie swój krzyż…
I chyba ona
potrzebuje najbardziej Bożego miłosierdzia…

Św. Tomaszu, apostole
nawrócony na wiarę,
wszystkich niewierzących
pokornych i pysznych
przyprowadź do Kościoła
żeby uwierzyli –
składając ręce w świętych ranach
Mszy…

Zresztą, jeśli nie Ty,
to śmierć nas połączy,
wszystkich –
wierzących i niewierzących
we wspólnym wyznaniu wiary…

17.04.2006 r. – Poniedziałek Wielkanocny

Oni wzięli pieniądze i zrobili tak,
jak ich pouczono (Mt 28,15)

Nie bój się kochać,
jeśli tylko wierzysz…

Miłość przetrzyma wszystko,
przeżyje każdą niegodziwość…

Są ludzie,
którzy dla pieniędzy
bądź ze strachu
są gotowi popełnić
każdą niegodziwość
przeciwko Prawdzie…

Miłości nie da się przekupić.
Milości nie da się zastraszyć.

– Jeżeli będziemy mieli w sobie
milość dla Chrystusa –
miłość dla prawdy,
będziemy naprawdę mocni,
nic nas od Chrystusa nie odłączy.

15.04.2006 r. – Wielka Sobota

Zmartwychwstał Chrystus Pan,
idzie przed nami –
śladami Jego kroków jest
miłość..

To miłość wyznacza
drogę życia;
gdzie przejdzie miłość powstaje
życie…

Albowiem przyszedł, by życie dać

Można mówić o zmartwychwstaniu,
przekonywać innych,
nawracać…
ale
zmartwychwstaniem trzeba żyć –
Kochając naprawdę,
każdego dnia
zwierzać ludziom swój sekret,
tak zwyczajnie i szczerze,
że ja-wierzę…

Wierzę
w okno z nadzieją otwarte…
Dla ciebie i dla mnie –
Wierzę
w zmartwychwstanie,
bo w miłość wierzę…

14.04.2006 r. – Wielki Piątek

Wykonało się !
– dopełniła się miara
misterium
ludzkiej niegodziwości,
kiedy nienawiść, niewiara i rozpacz
wołały z ziemi w twarz Ukrzyżowanego:
Zejdź z krzyża,
jeśli jesteś Synem Bożym

Nie zszedł…
by wykonało się
misterium
Bożej miłości

Patrząc na to co Jezus wycierpiał –
miłości tak wielkiej,
że nie-do-wobrażenia
– Miłości Jednej Jedynej,
która grzechu nie pomniejszy
ale go wybaczy –
ze zła dobro wyprowadzi;
Miłości,
dzięki której wszystko zmienić się może:
ludzka niewiara w wiarę,
rozpacz w nadzieję,
nienawiść w miłość –

Jednej Jedynej Miłości,
która czyni wszystko nowe…

13.04.2006 r. – Wielki Czwartek

Wierzę w Boga,
który przyszedł umyć nam nogi…

Wierzę w Boba,
który wierzy w człowieka…

Wierzę Bogu,
który we mnie wierzy…

Boże,
Miłości tak dawna
a tak nowa
wciąż do odkrycia –
rozjaśnij ślepotę tych,
którzy nie widzą…
rozerwij głuchotę tych,
którzy nie słyszą…

I dotknij obolałe nogi
wszystkich
błądzących po bezdrożach niewiary –
niewiary w Ciebie – Boga Żywego,
niewiary w człowieka,
niewiary w miłość…

09.04.2006 r. – Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej

Od radosnego: hosanna,
po złowrogie: ukrzyżuj,
minęło zaledwie parę dni –
niespełna tydzień…

Jakże krótki jest żywot
niewłaściwych nadziei
pokładanych w Bogu –
a cóż dopiero w człowieku…

Ich koniec jest zawsze smutny
– niespełnione
odmieniają twarz człowieka
w oblicze bestii…

02.04.2006 r. – 5 Niedziela Wielkiego Postu

A chociaż był Synem,
nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał.
A gdy wszystko wykonał,
stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5,8-9).

(…) z możliwością śmierci
każdy zawsze musi się liczyć (…)
Więc i ja liczę się z tym nieustannie,
powierzając ów decydujący moment
Matce Chrystusa i Kościoła
– Matce mojej nadziei (Jan Paweł II).

Głosił ją przez całe swoje życie
aż po ów decydujący moment
gdy samo jego życie
przemieniło się w nią
– w Ewangelię cierpienia.

Ze wszystkiego w życiu,
ludzi chyba najbardziej przeraża,
może nie samo życie,
ale ów decydujący moment
– czyli koniec…

Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi
– tymi słowami rozpoczął jako Papież
swoją posługę wobec braci, Kościoła,
wobec całego świata…
A kiedy ją kończył, kiedy nadszedł
ów decydujący moment,
kiedy umierał na naszych oczach,
na oczach całego świata,
z tylu ranami naraz na krzyżu złożony,
raz jeszcze to potwierdził, już nie słowami
– abyśmy się naprawdę nie bali.

Bo jeśli jest w nas Miłość –
jest w nas Chrystus,
nie trzeba się lękać,
nie trzeba się trwożyć,
nie trzeba się bać
i śmierć się przyda
– jest drzwiami do domu Ojca.

26.03.2006 r. – 4 Niedziela Wielkiego Postu

Bóg będąc bogaty w miłosierdzie,
przez wielką swą miłość,
jaką nas umiłował, i to nas,
umarłych na skutek występków,
razem z Chrystusem przywrócił do życia” (Ef 2,4)

Grzech w swojej istocie
zawsze oddaje nas w niewolę,
taką czy inną, ale chyba najbardziej
w niewolę strachowi…

Tak było na początku,
kiedy człowiek zgrzeszył
to się schował,
ukrył się przed Panem Bogiem
– zaczął wątpić w Jego miłość…

Grzech zawsze odbiera nas Bogu
i oddaje strachowi;
a ten nas niewoli, trzyma w więzieniu
naszej niewiary w miłosierdzie Boże
– w więzieniu
z którym się bardzo szybko oswajamy,
uważając je za bezpieczną kryjówkę.

To ze strachu się chowamy
w ciemnościach
naszych więzień-kryjówek…

Boimy się wszystkiego –
utraty tego co posiadamy,
co uznaliśmy już za swoje,
za własne;
utraty tych, których kochamy.
Boimy się lekceważenia
i wyśmiania,
prześladowań i cierpienia.
Boimy się śmierci…

– Życie w ciągłym strachu –
czy to jest życie?!

W dzisiejszej Ewangelii czytamy:
Tak Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał…
abyśmy się już nie bali.
Albowiem Bóg nie posłał Syna na świat
po to, aby świat potępił, ale po to,
by świat został przez Niego zbawiony.
I jak Mojżesz wywyższył
węża na pustyni,
tak Bóg na krzyżu
wywyższył Syna swego
wobec tego wszystkiego
czego się człowiek boi…

– Jeśli jest Miłość, to czego się bać?
– Jeśli jest Miłość, i śmierć się przyda.

W ręce Miłości oddaję to,
czego i tak nie mogę zachować,
za coś, czego nigdy nie stracę…

– Bo jeśli nie mamy czegoś,
za co warto umrzeć,
nie mamy też po co żyć.

19.03.2006 r. – 3 Niedziela Wielkiego Postu

“…nie róbcie z domu Ojca mego targowiska ” (Jn 2,16b)

Jeśli miejsca święte przestaną być święte,
jeśli Dekalog straci swe znaczenie,
jeśli człowiek zamiast Bogu swemu
mamonie będzie służył,
jednego bądźmy pewni –
miłosierny Jezus,
wobec takiej niegodziwości
nie będzie obojętny…

W sposób sobie wiadomy upomni się
o miejsce Boga w naszym życiu –
nawet gdyby miał
ze ściśniętym i złamanym sercem
wychłostać nas po grzbiecie
i wszystko w naszym życiu
powywracać do góry nogami…

12.03.2006 r. – 2 Niedziela Wielkiego Postu

Bóg wystawił Abrahama na próbę… (Rdz 22,1a)

Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?
On, który nawet własnego Syna
nie oszczędził… (Rz 8,31b)

To jest mój Syn umiłowany,
Jego słuchajcie (Mk 9,7b)

Mówi się nieraz,
że Bóg wystawia człowieka na próbę…

Ale i człowiek wystawia Boga swego na próbę.

Między jednym a drugim jest ta różnica,
że Bóg jest człowiekowi wierny do końca,
i miłosierny zawsze.

Człowiek, nie zawsze jest wierny –
bywa, że zdradzi…
A miłosierdzie okazuje tylko czasami.

Niewyobrażalne jest cierpienie Boga,
który na własnym Synu doświadcza
ludzkiej niegodziwości i braku miłosierdzia.

Jedynie posłuszeństwo Synowi –
wierność Chrystusowi
może ukoić
wielkie cierpienie Boga…

05.03.2006 r. – 1 Niedziela Wielkiego Postu

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię.
Czterdzieści dni przebywał na pustyni,
kuszony przez szatana (Mk 1,12-13).

W Chrystusie człowiek był kuszony,
ale i Bóg był kuszony przez diabła –
w tej potyczce Chrystus zwyciężył…

Dobra nowina jest w tym,
że jedynie w Bogu
człowiek odnosi zwycięstwo.
Poza Nim,
znaczy nasze człowieczeństwo
szkaradne piętno grzechów –
klęska za klęską…

26.02.2006 r. – 8 Niedziela Zwykła

To mówi Pan: Chcę przynęcić niewierną oblubienicę,
na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca,
i będzie Mi tam uległa…
I poślubię cię znowu na wieki,
poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość
i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność…
(Oz 2,16.17b.-18.21-22)

Życie to taki dziwny prezent…

Na początku się je przecenia:
sądzi się, że dostało się je na zawsze,
i że można z nim robić co się chce.

Potem się go nie docenia,
uważa się, że jest do niczego,
że wszystko w nim nie tak,
że jest za krótkie,
za dużo w nim złudzeń i rozczarowań,
chciałoby się nieomal je odrzucić.

W końcu okazuje się,
że życie to nie prezent, ale jedynie pożyczka.

I próbuje się na nie zasłużyć.

Panie Jezu, w Tobie jest Źródło Życia –
Weź nas-niewiernych za rękę
i wyprowadź na pustynię wielkich pragnień…
Tam mów do naszego serca,
abyśmy byli ulegli wielkiemu pragnieniu Życia –
ono nas poprowadzi do Źródła,
czyli do zjednoczenia się z Tobą,
do naszych zaślubin
przez sprawiedliwość i prawo,
przez miłość i miłosierdzie – przez wierność…

19.02.2006 r. – 7 Niedziela Zwykła
…nie wzywałeś Mnie,
bo się Mną znudziłeś… (Iz 43,22)

…przyszli do Jezusa z paralitykiem,
którego niosło czterech.
Nie mogąc z powodu tłumu
przynieść go do Niego,
odkryli dach nad miejscem,
gdzie Jezus się znajdował,
i przez otwór spuścili łoże,
na którym leżał paralityk.
Jezus widząc ich wiarę
rzekł do paralityka:

Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy (Mk 2,3-6)

Nic tak nie sprzyja grzechowi
jak nuda…

Znudzenie, najpierw Panem Bogiem
a potem wszystkim wokół –
to pociąga za sobą skłonność do grzechu
i niemoc do dobrego,
czyli duchowy paraliż…

Wszyscy jesteśmy jak paralitycy,
bo wszyscy jesteśmy grzesznikami –
potrzebujemy innych aby się zbawić…

Na tym polega wyobraźnia miłosierdzia –
wszystko zawdzięczamy wszystkim
i wszyscy nam coś zawdzięczają…

Zbawiamy się poprzez siebie.

12.02.2006 r. – 6 Niedziela Zwykła

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty
i upadając na kolana, prosił Go:
“Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go
i rzekł do niego:
“Chcę, bądź oczyszczony” (Mk 1,40-41).

Trądem naszych czasów
nie są ludzkie grzechy, nawet nie zgorszenia –
te zawsze były, są i będą…
Trądem, który rozkłada ludzi dzisiaj
jest zobojętnienie na Miłość –
Ludzie nie chcą być oczyszczeni…
Musimy uczyć się patrzeć i słuchać,
by w banalności codziennego życia,
które ze sobą niesie równie banalne
ludzkie grzechy i zgorszenia –
również nasze,
odnajdywać niezwykłą obecność Miłości –

Obeność Chrystusa,
który zdjęty litością, wyciąga rękę, dotyka nas i mówi:
Chcę, bądź oczyszczony.

05.02.2006 r. – 5 Niedziela Zwykła

…noc wiecznością się staje
i boleści mną targają do zmroku.
Czas leci jak tkackie czółenko
i przemija bez nadziei (Hb 7,4b,6).

Wszyscy Cię szukają (Mk 1,37b).

Na ziemi dzieją się rzeczy
niewybaczalne, nie do pomyślenia –

nie udźwigniemy ich,
jeżeli nie będziemy szukali Pana…

Dni nasze są jak powiew,
czas leci jak tkackie czółenko
i przemija bez nadziei –

gdy nie znajdujemy
UKRZYŻOWANEGO
w naszym krzyżu,
w krzyżach całego świata…

29.01.2006 r. – 4 Niedziela Zwykła

…uczył ich jak ten, który ma władzę… (Mk 1,22)

Jezus naucza jak ten,
kto ma władzę…

Czy chodzi tu o władzę
okazywania mocy i siły –
o władzę sprawczą ?

Że może sprawić to co mówi ?

Mógłby przecież wszystko –
nawet stworzyć świat na nowo…

Ale nie uczynił tego –
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem…
Lecz ogołocił samego siebie
przyjąwszy postać sługi…

Jeżeli okazywał swoją władzę,
to tylko w tym zakresie
by okazać miłość
do wszystkich ludzi,
którym przyszedł służyć
i uwolnić ich od złego…

Pan Jezus ma władzę
– to prawda,
ale nie taką,
by chcieć zapanować nad nami,
ale taką, która pozwala nam być
ludźmi wolnymi
w wolnej przestrzeni miłości…

Ta władza zasadza się na
wspaniałomyślności –
nie oczekuje ona od nas
wiernopoddaństwa ale wdzięczności…

22.01.2006 r. – 3 Niedziela Zwykła

Zobaczył Bóg czyny ich,
że odwrócili się od swojego złego postępowania.
I ulitował się Bóg… (Jon 3,10)

Mówię wam, bracia, czas jest krótki…
Przemija bowiem postać tego świata (1Kor 7,29.31)

Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże.
Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię (Mk 1,15)

Przemija postać tego świata…

Co nas czeka,
gdy rozpadnie się dom
naszej ziemskiej wędrówki –
doczesny dom
naszego pielgrzymowania ?

Czy znajdziemy
przygotowane dla nas w niebie
mieszkanie –
dom nieludzką ręką uczyniony ?

Wraz z przyjściem Jezusa
czas się wypełnił
i bliskie jest królestwo Boże…

Jego początek jest
w naszym nawróceniu
i naszej wierze
w Jezusa Chrystusa –

W wierze w tę wielką Miłość…

Czas rzeczywiście jest krótki –
bo to jest dzisiaj,
gdy Jezus nas zaprasza,
abyśmy szli za Nim,
a sprawi,
że się staniemy apostołami
dobrej nowiny,
która głosi człowiekowi:

Z Miłości powstałeś…
I w Miłość się obrócisz…

15.01.2006 r. – 2 Niedziela Zwykła

Ciało nie jest dla rozpusty, ale dla Pana (1Kor 6,13)

Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem
Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie
od Boga, i że już nie należycie do samych siebie ?
Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci.
Chwalcie więc Boga w waszym ciele (1Kor 17-20).

Jezus odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim,
rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego:
Rabbi ! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz ?
Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie (J 1,38-39).

Chodźcie, a zobaczycie –
zaprasza Jezus tych,
którzy pragną zbliżyć się do Niego.

To początek drogi,
a potem poprzez tajemnice światła
droga prowadzi na Golgotę,
gdzie krzyż –
który przypomni,
że ciało nie jest dla rozpusty,
ale dla Pana…

Zbyt wielka jest cena
naszego zbawienia, żeby się zapomnieć
i utracić wielką perspektywę zmartwychwstania…

Życie – Śmierć – Zmartwychwstanie –
taka jest nasza droga…

A póki co, pomiędzy życiem a śmiercią,
każdego dnia trzeba nam potwierdzać,
że ciało nasze jest przybytkiem Ducha Świętego,
który w nas rzeczywiście jest, a którego mamy od Boga,
i że już nie należymy do samych siebie –
Jezus ma prawo do nas;
ma prawo do naszej wdzięczności i naszej miłości –
Kochajmy Go więc, chwaląc Boga w naszym ciele !

08.01.2006 r. – Niedziela Chrztu Pańskiego

Tyś jest mój Syn umiłowany,
w Tobie mam upodobanie (Mk 1,11)

Że co? Że niby ja?

Bóg patrzy teraz na mnie,
i do mnie kieruje te słowa:
Tyś jest mój syn umiłowany,
w tobie mam upodobanie –

Taka jest konsekwencja
naszego usynowienia w Chrystusie Jezusie…

Gdybyśmy byli choć trochę tego świadomi –
świadomi Bożej adopcji,
powinniśmy aż podskoczyć z radości,
zaklasnąć w dłonie, zatańczyć…

Człowiek chce wiedzieć,
że jest kochany –

Bez tej pewności
nie ma żadnej motywacji,
by swoje życie przemienić –
uczynić lepszym…

01.01.2006 r. – Nowy Rok 2006

Czas ucieka,
wieczność czeka…

Czas ucieka,
wieczność czeka…
– ta myśl
zupełnie obca
nam w młodości,
z biegiem lat
coraz bardziej przeraża nas
i boli…

Panie dziękuję Ci,
że dajesz nam czas,
byśmy mogli się nawrócić,
i wiarę,
że nie czeka nas pustka,
ale że Ty na nas czekasz…

Jedyny sens życia w tym,
że czeka na nas Miłość.