Niedziela Św. Rodziny Jako wybrańcy Boga ? święci i umiłowani? okryjcie się głębokim miłosierdziem, łagodnością, pokorą, delikatnością, cierpliwością. Żyjcie ze sobą w zgodzie i przebaczajcie sobie wzajemnie, gdy macie coś przeciw drugiemu. Jak Pan wam przebaczył, również wy tak czyńcie. A wszystko z miłością, która jest więzią doskonałości (Kol 3,12-15). Rodzina Bogiem silna Gdy się razem trzyma Jak strzały w jednej wiązce? Nie można […]

Niedziela Św. Rodziny

Jako wybrańcy Boga ? święci i umiłowani?
okryjcie się głębokim miłosierdziem,
łagodnością, pokorą, delikatnością, cierpliwością.
Żyjcie ze sobą w zgodzie i przebaczajcie sobie wzajemnie,
gdy macie coś przeciw drugiemu. Jak Pan wam przebaczył,
również wy tak czyńcie. A wszystko z miłością,
która jest więzią doskonałości (Kol 3,12-15).

Rodzina Bogiem silna
Gdy się razem trzyma
Jak strzały w jednej wiązce?
Nie można je złamać;
Pojedyncze łamią się jak zapałki?

Co jest tym spoiwem
Wiązadłem, które rodzinę trzyma:
W pokuszeniach,
W dolach i niedolach,
W codziennych kłopotach i trudnościach?

– Tylko miłość?

Miłość o którą trzeba wciąż walczyć,
Wciąż ją na nowo zdobywać,
Troszczyć się i pielęgnować?
Nie pozwolić umrzeć jej!

8 Błogosławieństw

Jezus widząc tłumy, wyszedł na górę.
A gdy usiadł, przystąpili do Niego uczniowie.
Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi
Słowami: Błogosławieni (szczęśliwi)? (Mt 5,1-12a)

Kiedy patrzymy na swoje życie,
Jako wierzący,
Idąc pod górę błogosławieństw?
Pod górę naszego szczęścia;
Doświadczając częściej może zła aniżeli dobra;
Bezsilności i własnej niemocy,
Czy rzeczywiście jesteśmy przekonani
Że, to co najpiękniejsze
Dopiero przed nami ?!

Św. Szczepana pierwszego męczennika

Będziecie znienawidzeni przez wszystkich
z powodu mojego imienia. Lecz ten, kto wytrwa
do końca, będzie zbawiony (Mt 10,22).

Kamienie zawsze były
Są i będą
Rzucane w tych
Nad którymi otwiera się niebo;
Którzy widzą dalej lepiej pewniej
Bo patrzą sercem?

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu?

Jest miłość, objawił ją nam Jezus,
Mówi nam o niej dzisiaj św. Szczepan,
Wszyscy męczennicy?
I każdy kto kocha i dochowuje wierności

Miłość i heroizm wierności,
Codzienne małe i wielkie dowody
Na świętość każdego z nas?

Boże Narodzenie

Takie proste przemyślenie
Na Święta w głowie mi przyświeca
Że każde Boże Narodzenie
To jest pytanie o stan serca?

Skoro jesteśmy tutaj dzisiaj
To znaczy że nasze serce jeszcze dycha
Że nie ze wszystkim
I nie do końca nam stwardniało?

Słowo ciałem się stało
Jezus się nam narodził?
Emmanuel?
Bóg który chce być z nami
A jakże często
Nie ma się gdzie podziać?
Czy nasze serca zdołają Go ogrzać?

Otwórz swe serce przez chwilę
Spróbuj podleczyć je kolędą
I cichą ufną modlitwą:
Panie, nie jestem godzien
Abyś przyszedł do mnie
Ale powiedz tylko słowo
A będzie uzdrowiona dusza moja

Pasterka 2007

Wstyd się przyznać ale boimy się
Bezradności
Twoich narodzin Boże
Wszechmogący co prosisz o miłość?

W tę Świętą Noc Betlejemską
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania
Oddajesz w nasze ręce Swojego Syna –
Dziecko bezbronne i jeszcze bez ran?

Jezus jest w naszych rękach;
Jest w moich rękach?
Wstyd i strach pomyśleć
Ile ran zadałem
I zapewne jeszcze nie raz zadam
Bezradnej bezbronnej miłości?

Jedyna nadzieja i ufność
W miłosierdziu Bożym:

Zawsze ilekroć nad Twymi ranami
Mój Jezu zapłaczę
Łzami szczerej skruchy
Bóg wszechmogący co prosi o miłość
Rozgrzeszy zrozumie
Na powrót do serca przygarnie
Bo i ja jestem Jego dzieckiem
Co prosi o miłość?
W miłowaniu dzieckiem bezrozumnym

23.12.2007 r. – 4 Niedziela Adwentu

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak,
jak mu polecił anioł Pański: wziął
swoją Małżonkę do siebie (Mt 1,24).

Św. Józef był człowiekiem prawym,
Ale i odważnym,
Żeby uwierzyć miłości
I żyć dla niej?
Przyjmując Maryję swoją żonę do siebie,
W okolicznościach
Których przecież nie zamierzył,
Wszedł w NIEZNANE
Jak w tajemniczy ogród?
Niczego nie będąc pewnym,
Poza jednym,
Że z tą swoją miłością
Jest w rękach Boga

Św. Józefie, tyle w naszym życiu
Wielkich i małych marzeń o szczęściu,
Zdroworozsądkowych kalkulacji,
Planów pełnych zabezpieczeń,
Zminimalizowanego ryzyka;
Tyle w nas pragnień i oczekiwań
Z pominięciem planów Boga?
Spraw abyśmy się nie bali kochać,
I tak zawierzyć Bogu,
Jak ty zawierzyłeś?
Naucz nas odwagi!

16.12.2007 r. – 3 Niedziela Adwentu

Błogosławiony-szczęśliwy jest ten,
kto we Mnie nie wątpi (Mt 11,7)

Dawniej mówili:
Nie wolno wierzyć sobie,
Tylko Bogu;
Tysiąc trudności w wierze
Nie może zrodzić
Jednej wątpliwości

– Co stało się Jezu,
Od tamtego czasu,
Że ludzie tak powszechnie
W Ciebie wątpią dzisiaj?
Że stracili cierpliwość
I wiarę w miłość?
Że ufają już tylko sobie?

Niech w ten czas
Poddany zwątpieniu,
W czas wrogi zbawieniu,
Św. Faustyna
Ze swoim orędziem
O miłosierdziu Bożym,
I ufną modlitwą:
Jezu ufam Tobie!
Pomoże odnaleźć nam drogę?
Do szczęścia?

9.12.2007 r. – 2 Niedziela Adwentu

Głos, który woła na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu ! (Iż 40,3)

Jezu, przychodzisz taki inny,
Niż się spodziewamy?

Nie załatwiasz od ręki
Naszych przegranych spraw;
Bezbożnych nie uśmiercasz
Gwałtowników nie uderzasz,
Ani krzywdzicieli?
Nie tryumfujesz jako król
Królestwa opartego na przemocy,
Policji, wojsku?
Twoje niewidzialne królestwo
W miłości i dobroci;
W prawdzie i przebaczeniu;
W sprawiedliwości i pokoju?

– Jak takiemu Mesjaszowi
I jego królestwu
Drogę przygotować?

Jezu, pomóż mi!

 

* * *

Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych?
Gdzie jest dziewięciu ? (Łk 17,17)

Wdzięcznymi bądźmy?
Prosimy Cię Panie Jezu
Niech nasza wiara nas uzdrowi
Z trądu niewdzięczności?

 

Faryzeusz i celnik

Dwóch ludzi przyszło do świątyni,
Żeby się modlić,
Jeden faryzeusz, a drugi celnik (Łk 18,9)

Do Boga nie można iść
Nadymając się pychą
I bijąc się w cudze piersi?

Paradoks:

Ludzie źli , bywa że są lepsi
Od tych dobrych?
Uważających się za lepszych?

 

* * *

Łatwiej tłumaczyć sny
Aniżeli życie?
Moje życie własne
Tak trudno wytłumaczyć?
Skąd –
Dokąd ?
I po co –
Nie człowieka –
O to trzeba pytać Boga;
Od tego zacząć
Żeby wyjść na ludzi?

Jamna, 5.07.2007 r.

 

25.03.2007 r. – 5 Niedziela Wielkiego Postu

Ten z was, który jest bez grzechu, niech pierwszy
rzuci w nią kamieniem (Jn 8,7b)

Nikt nie jest bez grzechu,
Każdy z nas niejedno ma na sumieniu,
A w rękach kamienie –
Sami poranieni ranimy innych
Własnymi ranami…

Jezu, podobny do nas we wszystkim
Oprócz grzechu,
Pochyl się nad nami grzesznikami
I pisz palcem na nieludzkiej ziemi
Naszej wyobraźni
Dobrą nowinę o miłosierdziu,
O miłości i przebaczeniu…

Są pewne rzeczy na ziemi piekne i dobre,
Które dokonują rzeczy nowej –
Wytrącają z ludzkich-nieludzkich rąk kamienie,
Budzą sumienia, wyobraźnię miłosierdzia,
I wielkie pragnienie miłości…

Wobec niej –
Wszystko można by uznać za śmieci,
Za nią i za słowa: I ja ciebie nie potępiam
Nie ma bowiem żadnej ceny.

18.03.2007 r. – 4 Niedziela Wielkiego Postu

Tymczasem starszy syn był na polu.
Gdy wracał i był już blisko domu,
usłyszał muzykę i tańce. Przywołał
jednego ze sług i pytał go, co się wydarzyło.
On mu odpowiedział: “Twój brat wrócił
i ojciec zabił tłuste cielę, bo odzyskał go zdrowego”.
Wtedy rozgniewał się i nie chciał wejść (Łk 15,25-28a).

Zazdrość i resentyment,
Czyli niechęć, uraza –
To główna przyczyna naszego błądzenia
W stosunku do innych,
Także do najbliższych…

Starszy brat,
Pozazdrościł temu młodszemu
Koźlęcia,
I tego, że ojciec ucztę mu sprawił…

Zazdrość i resentyment
Nie pozwoliły mu wejść do domu,
Uczestniczyć w radości ojca,
Z powodu brata, który był umarły, a ożył,
Zaginął, a odnalazł się.

Zazdrość i resentyment
Ustawiają między ludźmi krzywe zwierciadła…

Pan Bóg tak nas nie widzi,
Jak my widzimy siebie;
Tak na nas nie patrzy,
Jak my nawzajem na siebie patrzymy.

W Bożym patrzeniu,
Wszystko co jest, może stać się nowe;
Umarłe może znów ożyć;
Zaginione, odnaleźć się.

W Bożym patrzeniu,
Znikają krzywe zwierciadła…

Tak naprawdę,
Nie musimy sobie niczego zazdrościć.
Nie musimy się nienawidzieć.
Nie musimy innych oglądać
W krzywych zwierciadłach…

Uczmy się tego Bożego patrzenia –
Niech nas uzdalnia do dobra,
Do współczucia,
Zrozumienia drugiego człowieka.
Niech nas nauczy
Żyć i kochać,
Płakać i śmiać się
Dla kogoś,
Cieszyć się z powodu czyjegoś dobra,
Że jest jego dobrem –
Uczmy się tego!

11.03.2007 r. – 3 Niedziela Wielkiego Postu

Ktoś miał w swojej winnicy drzewo figowe.
Gdy przyszedł szukać na nim owocu, nic nie znalazł (Łk 13,6)

Gdzie są?
Jakie są owoce mojego życia?

Drzewo figowe z dzisiejszej Ewangelii,
Moje życie.

Niekiedy czujemy się martwi,
I tak zbędni, nikomu niepotrzebni,
Jakbyśmy jedynie wyjaławiali ziemię.

Mijają lata.
Mija rok za rokiem.
Zabawy przestają już bawić.
Serce przetacza do głowy myśli –
Pytanie walczy z pytaniem:
Tyle już było postanowień,
Nawróceń,
Bólu sumienia nad sobą samym,
Żalu zmarnowanego czasu –
Co z życiem?
Gdzie się podziało?

Panie, Ty dajesz nam czas.
Dzisiaj, jutro i ile będzie trzeba –
Czas na miłość;
Może zaowocuje?

04.03.2007 r. – 2 Niedziela Wielkiego Postu

Kiedy wchodzili w obłok, ogarnął ich lęk.
A z obłoku rozległ się głos: On jest moim
(Łk 9,34b-36)

Gdyby się tak dobrze
Rozejrzeć-przyjrzeć
To wszystko wokół
Pełne jest paradoksów –
Włącznie z naszym życiem…

Zupełnie jak na górze Tabor
Gdzie w światłach
Jezusowej chwały-przemienienia
Pojawia się cień-krzyża,
Zapowiedź o Jego odejściu,
Które miało się wypełnić w Jeruzalem
W straszliwym upodleniu…

Słońce wschodzi, a już za chwilę
Chyli się ku zachodowi;
Świeci, a już za chwilę zajdzie,
I nastanie mrok nieprzenikniony…

Życie i śmierć;
Chwała i upodlenie;
Piękno i brzydota;
Wiara i uczucie lęku;
Pewność i zwątpienie;
Wielkie pragnienia i przyziemne dążenia –
To nie wszystkie paradoksy życia,
Gdy pytamy: Jaki w tym sens?
Po co to wszystko?
Czy nie można by inaczej –
Do szczęścia, do zadziwienia,
Bez tego wszystkiego co przeraża,
Co boli;
I co pozostaje bez odpowiedzi?

Życie nasze to góra Tabor –
Góra paradoksów,
Na której Bóg niczego nie wyjaśnia,
Nie tłumaczy,
Tylko wskazuje na Jezusa,
I mówi: Jego słuchajcie.

– Jedyna wskazówka jak przejść
Ze śmierci do życia;
Z naszej ziemskiej ojczyzny

Do tej, która jest w niebie…

25.02.2007 r. – 1 Niedziela Wielkiego Postu

Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu
i Duch prowadził Go po pustyni przez czterdzieści dni.
Był tam kuszony przez diabła (Łk 4,1-2)

Tylko na pustyni
Wielkich ludzkich pragnień
Rodzi się
Wielkie pragnienie Boga.

I tylko tam gdzie są
Wielkie pragnienia
Szatan uderza –
Zawsze w nas uderza,
Kiedy mamy w sercu
Wielkie pragnienie Boga.

Szatan zawsze uderza w serce,
Żeby je nam odebrać.

Utrata serca
Jest największą tragedią człowieka…

Stracić serce – to stracić nie tylko
Wielkie pragnienie Boga,
Ale i siebie, swoje sumienie,
Swoje życie…
A wraz z nim nadzieję na szczęście –
To by kochać i być kochanym,
I nigdy nie stracić tej miłości…

Stracić serce – to stracić wszystko.

Bóg dał nam serce,
Abyśmy mogli Go pragnąć
I za Nim podążać po wszystko…
Po rzeczy piękne i dobre;
Po miłość, która na śmierć nie umiera.

– To wszystko możesz przyjąć
W Chrystusie – Słowie,
Które jest blisko ciebie,
Na twoich ustach i w sercu twoim.
Jest to słowo wiary, że Jezus jest Panem.

Nie musisz wybierać

Tego, czym kusi cię diabeł –
On nie jest panem wszystkiego,
Dlatego nie może dać ci wszystkiego.

Wcale nie musisz wybierać piekła…

18.02.2007 r. – 7 Niedziela Zwykła

Miłujcie waszych nieprzyjaciół.
Dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą.
Błogosławcie tych, którzy was przeklinają,
i módlcie się za tych, którzy was oczerniają (Łk 6,27-28)

Po ludzku to niemożliwe –
A przecież dzieją się cuda…

Miłość do nieprzyjaciół,
Wyrozumiała łagodność,
Nieodpłacanie złem za zło,
Miłosierdzie,
Przebaczenie,
Modlitwa za krzywdziciela,
I tyle, tyle dobrych rzeczy
Jakie dzieją się w świecie
Za sprawą zwykłych-niezwykłych ludzi
– Wszystko to przemawia za tym,
Że istnieje Bóg,
Dla którego nie ma nic niemożliwego;
I że każdy człowiek,
Choćby największy bandyta,
Nosi w sercu odwieczne pragnienie dobra –
Nie ma chyba na świecie człowieka,
Który by nie chciał być kochany.

Módlmy się o cuda w swoim życiu…

11.02.2007 r. – 6 Niedziela Zwykła

Błogosławieni jesteście (…)
Biada wam (…) (Łk 6,20.24)

Nie moglibyśmy żyć ani kochać,
śmiać się ani płakać,
gdyby Bóg nie dał nam serca.
A wraz z sercem dał nam coś,
co wprawia wprost w osłupienie –
Bóg daje nam wolność odrzucenia Go.

Ostatecznie,
błogosławieństwo czy przekleństwo
dotyczy naszego serca…

– Błogosławione, szczęśliwe serce,
które całą swą ufność pokłada w Bogu,
poprzez wszystkie doświadczenia;
aż po samą śmierć.
– Przeklęte, nieszczęśliwe serce,
któremu brak takiego zaufania…

Ludzie z różnych powodów
nie mają zaufania do Boga:
Jedni, bo im źle, bo krzywda im się dzieje –
Ci mogą stracić serce, zwątpić w miłość…
Inni, przeciwenie,
bo im się powodzi, bo po ludzku mają wszystko –
Ci nie mają zaufania,
bo wogóle nie mają serca dla Boga;
żyją jakby Bóg nie istniał…

To niesamowite, wybór należy do nas –
w zasięgu naszego serca
jest nasze błogosławieństwo i nasze przekleństwo;
nadzieja i rozpacz.

28.01.2007 r. – 4 Niedziela Zwykła

Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie (Łk 4,24)

Człowiek pewien, który był ojczyzną Boga,
Skazał Go na wygnanie.
Bóg pochyliwszy smutnie głowę,
Odszedł bez słowa,
Ale zawsze tęsknił za powrotem
Do człowieka, który był Jego ojczyzną.
(R. Brandstaetter)

To niesamowite uświadomić sobie
że ojczyzną Boga jest człowiek,
i że człowiek ma wolność Boga odrzucić,
skazać na wygnanie…

Jakże zatem Bóg dokona cudu w swojej ojczyźnie,
skoro w człowieku umarła wiara?
Jak dokona cudu w kimś, kto Go odrzucił?

Nie przemieni wody w wino… Bo po co?

Czy Miłość,
ta o której św. Paweł pisze w liście do Koryntian:
Cierpliwa, łaskawa, która nie zazdrości,
nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego,
nie unosi się gniewem, nie pamięta złego,
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz
współweseli się z prawdą.
Miłość która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość która nigdy się nie kończy…
Czy taka Miłość może być kochana w ojczyźnie,
gdzie Bóg już nie mieszka? -Taka z pewnością: Nie!!!

21.01.2007 r. – 3 Niedziela Zwykła

…ciało jest jedno, mimo że składa się z licznych części.
Nie może więc oko powiedzieć ręce:
Nie potrzebuję ciebie,
ani głowa nogom:
Nie potrzebuję was (1Kor 12,20-21)

…nie bądźcie przygnębieni,
gdyż radość w Panu jest waszą ostoją (Ne 8,10)

W oparciu o dzisiejsze czytania
chcę tylko powiedzieć:
że wszyscy jesteśmy częścią
jakiejś większej całości –
dlatego nawzajem siebie potrzebujemy,
wszyscy
jesteśmy sobie nawzajem potrzebni…

Jak powiedział angielski poeta John Donne:
Żaden człowiek nie jest samotną wyspą;
każdy stanowi ułomek kontynentu,
część lądu…

Brak drugiego umniejsza mnie,
i zazdrość z powodu drugiego,
z powodu jego dobra –
to że ma coś czego ja nie mam,
albo że jest ode mnie lepszy –
to też mnie umniejsza, degraduje,
prowadzi do smutku;
bywa że do nienawiści…

A jedno i drugie do duchowej śmierci

14.01.2007 r. – 2 Niedziela Zwykła

Mataka Jezusa rzekła do Niego: Nie mają wina (Jn 2,3)

My wszyscy jesteśmy wybrakowani –
Czegoś nam brakuje…
Jednym domu.
Innym szczęścia, miłości,
akceptacji, zrozumienia, rodziny
– Nie mają wina…

Stajemy więc przed Tobą,
Panie Jezu,
Dzbany wypełnione wodą,
Dzbany spragnione,
Dzbany czekające,
Gliniani żebracy
prosimy o cud – cud przemiany…

Jaka jest miara serca ludzkiego
skoro napełnić je może
tylko Bóg – Duch Święty?

Matko Dobrej Przemiany
wstaw się u Boga za nami –
Niech Duch Święty zaradzi
wszystkim naszym brakom.
Niech przychodzi z pomocą
naszej ludzkiej słabości…

07.01.2007 r. – Niedziela Chrztu Pańskiego

Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także
przyjął chrzest. Gdy potem się modlił, otworzyło się
niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej
jakby gołębica, a z nieba rozległ się głos: Ty jesteś moim
Synem umiłowanym, Ciebie sobie upodobałem (Łk 2,21-22)

Przez wiarę,
w Jezusa Chrystusa,
który będąc Synem Bożym
stał się człowiekiem,
abyśmy my mogli stać się
dziećmi Bożymi,
i przez chrzest,
który nas wszczepia
w Kościół-Mistyczne Ciało
Jezusa Chrystusa,
nad nami również niebo się otwiera…
Także do nas, jako przybranych dzieci
Bóg-Ojciec kieruje te słowa:
Ty jesteś moim synem umiłowanym,
moją córką umiłowaną,
ciebie sobie upodobałem.

Można oszaleć ze szczęścia wiedząc,
że Bóg tak bardzo nas kocha –
Nas,
którzy z taką łatwością potrafimy złamać
to co już nadłamane
i zagasić to co ledwie się tli…

To do takich przychodzi Bóg,
bierze za rękę i kształtuje.
Otwiera oczy niewidomym,
z zamknięcia wyprowadza jeńców,
z więzienia tych,
co mieszkają w ciemności.

-Nie świętoszków, nie doskonałych,
ale grzeszników
ustanawia Bóg światłością dla narodów…